Kura prawie naturalnych rozmiarów z papierowej wikliny.
Oj łatwo z nią nie było! Na tym etapie zaczęła mi się w rękach rozpadać i już myślałam, że kurki nie będzie, ale pomogłam sobie spinaczami.
Na koniec kurka dostała piórka w ogon.
Po doklejeniu grzebienia, oczu i dzioba stała się prawdziwą kurką, z wykonania której jestem niezmiernie dumna.
0 komentarze:
Prześlij komentarz